Ivka nareszcie przeprosila sie z Alpami (po mojej ostatniej wyprawie wszystko, co pochyle, zdawalo sie obrzydliwoscia byc) i w gory poszla.
Na jagody!
Spacer z zalozenia dwugodzinny zajal godzin ponad cztery. Bo te nieszczesne jagody wabily spod krzaczkow, nie pozwalajac mi ruszyc sie z pol jagodowych na krok. Jadlam, jadlam i jadlam, i nic w jedzeniu powstrzymac mnie nie moglo.
W domu nawet sie nie zdziwilam po spojrzeniu w lustro, ze cala wygladalam jak wielka jagoda, umorusana na purpurowo od stop do glow.
Technika moja zbierania jagod do pudelka byla zalosna. Ale jaka smaczna!
Dwa owoce do buzi, jeden do pojemnika... trzy do ust, jedna na dno...
W koncu pudelko sie zapelnilo, a ja przysieglam solennie zawsze od przydroznych handlarzy jagody kupowac. W krzyzu mi szczekalo, w oczach mienilo na fioletowo-zielono, juz nie mowiac o pajaku, ktoremu najprawdopodobniej w spacerze po krzaczkach jagodowych przeszkodzilam i w odwecie uzarl mnie w posladek!
Ale, ale - warto bylo:
Wiec od wczoraj zajadam sie nalesnikami z jagodami, owsianka z jagodami, koktajlem jagodowym, samymi jagodami... Pycha!
Spiesz się, śpiesz, laleczko,
OdpowiedzUsuńBo nie mamy czasu!
Idziem na jagody
Do boru, do lasu!
Idziem na jagody
Dla mamy, dla taty,
Będzie nam pomagał
Ten wilczek kudłaty!
Będzie nam pomagał
Ten dzięcioł, co puka,
Co w boru robaczków
Po drzewinach szuka!
A w boru, a w lesie
Szumią wielkie sosny,
Aż się głos ich niesie
Jako płacz żałosny!
A w boru, a w lesie
Tam drwal siedzi stary
I rąbie siekierą....
itd;-)
He he, tez mnie sie z wierszem skojarzylo;)
OdpowiedzUsuńA ja takie na ogrodzie mam :D
OdpowiedzUsuń